Wizyty adaptacyjne przedszkolaka - czy są potrzebne?
Dzień dobry. Nazywam się Przemysław Uliasz. Pracuję jako Kierownik w Niepublicznym Zakładzie Opieki zdrowotnej Prima-Dent od 25-ciu lat.
Poprzednio mówiliśmy o zębach noworodka, o zębach niemowlaka. Teraz chciałbym powiedzieć trochę o zębach przedszkolaka, co zbytnio się nie różni, to są te same zęby mleczne, natomiast trochę powinno się zmieć podejście. Rodziców powinniśmy mobilizować do jak najczęstszych wizyt tego przedszkolaka, bo ten przedszkolak styka się z inną grupą ludzi i nawet jeśli rodzice zachowują się perfekcyjnie, to on może się nasłuchać pewnych opowieści o stomatologu, o tym jak tam jest okropnie i my musimy na co dzień walczyć z tym złym obrazem, które dociera do dziecka. Trzeba pamiętać, że do 80% dzieci w Polsce traci przedwcześnie zęby mleczne. To wynika z tego, że rodzice o te zęby nie dbają, że w pewnym momencie niewystarczająco mocno zaakcentowaliśmy jak należy o te zęby dbać i w ogóle, że należy o nie dbać. Jeżeli dziecko straci ząb mleczny to rodzice nie mają takiej świadomości, że należy tę przestrzeń utrzymać, że należy o tę przestrzeń zadbać, bo później będą nam różnego rodzaju wady powstawały. Jak grzyby po deszczu one wyrosną, natychmiast, ponieważ zęby się przesuną, a co za tym idzie zęby stałe nie będą nam wychodziły w tych miejscach, w których wychodzić powinny. Nie będzie odpowiedniego rozwoju żuchwy czy szczęki. Na pewno uświadomienie rodziców i rozmowy z tymi rodzicami są istotne, czyli zapraszamy rodziców do siebie do gabinetu, zapraszamy dziecko również i aby przychodzili oni do nas jak najczęściej, już na tym etapie możemy wykonać wizyty adaptacyjne, nawet jeśli u dziecka nic nie trzeba będzie robić to jest już bardziej świadome. Ma 2, 5 lat i takie właśnie dziecko możemy zaprosić na wizytę adaptacyjną. Jak ją przeprowadzić? Mogę powiedzieć z własnego doświadczenia, że takie wizyty to jest bardzo przyjemna zabawa i przyjemna obserwacja, bo kiedy przyjmujemy takiego pacjenta, pokazujemy mu wszystko co jest dookoła fotela, oczywiście nie wykonujemy zabiegu, możemy ewentualnie takiemu dziecku zrobić badanie, włożyć zgłębnik i lusterko jeśli na to pozwoli. Jeśli nie to oczywiście nie robimy niczego na siłę.
Po takiej wizycie adaptacyjnej dziecko powinno dostać od nas prezent. Najlepiej by było aby to był taki prezent, które ono sobie wymarzy i niech to będzie jakaś lalka bądź żołnierzyk i rodzice nam to po cichu dadzą. My wtedy po zakończonej wizycie adaptacyjnej wyciągamy taki prezent dla dziecka. Jest ono wtedy zachwycone. Dobrze by było gdyby jeszcze potem rodzice zabrali je do kina lub na basen, do miejsca, które mu się dobrze kojarzy. Po takich wizytach ja często obserwowałem takie sytuacje, że gdy dziecko przyszło do gabinetu a fotel był zajęty przez innego pacjenta to dziecko się rozpłakało. Pani doktor to jest taka osoba, którą bardzo lubi, podejdzie do niej, przytuli się. Nie ma wtedy stresu związanego z tym czy ma biały fartuch, chociaż z białym fartuchem należy uważać, bo dziecko może mieć nieprzyjemne skojarzenia z białym personelem, bo przykładowo mógł mu kiedyś wykonywać szczepienia. Wtedy trzeba je przyjmować bez białego fartucha, aby tego stresu nie potęgować. Trzeba także z rodzicami porozmawiać. Rodzice nie mogą dopuszczać do tego żeby w domu przy stole opowiadano horrory z gabinetów dentystycznych. Nie wolno dziecka straszyć tym, że jak nie umyje zębów to będzie musiało iść do dentysty, bądź jak nie będzie ich myć to wyrwą mu zęby. Nie wolno tego robić. Rodzice nie mogą mówić w smutny sposób: „Dziś idziemy do dentysty”. Jest to nastawienie dziecka przeciw stomatologowi oraz budowanie dentofobii. Musimy o to zadbać, bo to rodzice budują dentofobię z powodu braku świadomości. Gdyby mieli tę świadomość to nie budowaliby tego, mieliby ku temu odpowiednią motywację.
Oczywiście może się zdarzyć, że u dziecka, które do nas trafia należy wykonać zabieg. Jest to największy kłopot, gdy jest ono u nas po raz pierwszy. Jeżeli możemy ten zabieg odroczyć to należy taką wizytę potraktować jako wizytę adaptacyjną. Nie wolno robić dzieciom zabiegów na siłę, a na pewno już nie w bólu. To zrodzi problemy na przyszłość, z którymi będzie musiało walczyć do późnej dorosłości. A być może nigdy się nie wyleczyć z dentofobii. Mamy dużo pacjentów, którzy siadając na fotel się pocą i nie są w stanie opanować lęku przed stomatologiem. Co zrobić jeśli wystąpił taki lęk, bądź dziecko już gdzieś było leczone na siłę? Przede wszystkim należy wtedy skierować dziecko do gabinetu, gdzie jest sedacja wziewna, albo zastosować sedację farmakologiczną. Ja osobiście wolę sedację wziewną, bo jest ona dużo bezpieczniejsza i daje 100% wynik pozytywny. Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo to już parę sekund po tym jak zdejmujemy maseczkę dziecko nie ma już w organizmie podtlenku azotu. Nie ma więc powodów aby się bać stosowania sedacji wziewnej. Natomiast jeśli chodzi o sedację farmakologiczna to wiadomo, podajemy pacjentowi preparat, który jest w krwioobiegu określoną ilość czasu. Sedacja wziewna jest wiec najsensowniejsza. Jeżeli dziecko ma duży stres stomatologiczny a nie mamy możliwości zastosowania sedacji wziewnej, to myślę, że wtedy najlepszym sposobem jest jednak narkoza, a potem tworzenie całego sytemu wizyt adaptacyjnych, które dziecko wyciągnie ze stresu stomatologicznego. Krótka narkoza, którą byśmy zrobili, oczywiście przy odpowiedniej opiece anestezjologicznej, na pewno będzie mniej szkodliwa niż duży stres u dziecka i leczenie go na siłę, bo to przyniesie największe szkody i potencjalnie jest niebezpieczne dla niego.
Opracował dr Przemysław Uliasz, Kierownik Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej Prima-Dent w Warszawie